Chodzi tu przede wszystkim o stany patologiczne macicy i jajników, przy terapii których podanie prostaglandyny F2 alfa (lub jej syntetycznego analogu) jest jedynym sensownym rozwiązaniem lub też postępowaniem z wyboru.
Naturalna prostaglandyna F2alfa oraz jej syntetyczne analogi wykazują działanie luteolityczne, czyli przerywają działalność komórek wydzielniczych (lutealnych) ciałka żółtego, produkujących progesteron (1). Konsekwencją tego procesu jest zainicjowanie pęcherzykowej fazy cyklu i wystąpienie kolejnej (nowej) rui (11, 15). Logiczne jest więc, że preparaty prostaglandynowe są powszechnie używane w celu sterowania cyklem jajnikowym – głównie w aspekcie wywołania rui i/ lub synchronizacji czasu owulacji (1). Czasami jednak hormony te są aplikowane w przypadkach, kiedy obecność tkanki lutealnej na jednym z jajników jest związana z istnieniem stanu patologicznego.
Pojawia się w pytanie: jaki udział w tym procesie mają lekarze weterynarii? Z ankiet wynika, że wpływ opinii lekarza na podjęcie decyzji przez właściciela o wyborze zautomatyzowanego doju wynosi 25%. Większy ma tylko znajomy hodowca, który już korzysta z takiego systemu. Musimy być więc świadomi jak duży mamy wpływ na kreowanie przyszłości naszych klientów.